Dziś przedstawiam Wam wywiad z Olgą Oktawią Bracichowicz, która prowadzi bloga The Biscuit Factory. Olga urzekła mnie niezwykle przemyślanymi realizacjami swoich pomysłów, począwszy od przygotowania stylizacji, a skończywszy na wysokiej jakości sesjach zdjęciowych, które podkreślają klimat całej kreacji.
Jesteś już doświadczoną blogerką, prowadzisz bloga od 5 lat, nie znudziło Ci się?
Lubię to co robię, dlatego o znudzeniu nie ma mowy!
Praca nad blogiem stała się dla Ciebie czymś ważnym? Elementem rozwoju?
Blogowanie jest ważnym elementem mojego życia i skierowało mnie na drogę, którą chciałabym podążać w przyszłości. Przez 5 lat udało mi się zrealizować wiele marzeń i nabrać cennego doświadczenia.
Jak oceniasz to, co się stało z blogami modowymi przez te lata? Spodziewałaś się takiej ich ilości i ekspansji?
Kiedy zakładałam The Biscuit Factory nawet nie podejrzewałam, że wielkimi krokami zbliża się blogowa rewolucja. Bycie blogerem było wówczas znacznie łatwiejsze, a mała społeczność szafiarek budziła sympatię. Wraz z jej ekspansją przybyło wielu przeciwników blogowania, a słowo „szafiarka” nabrało pejoratywnego znaczenia. Mam wrażenie, że obecnie wielka szuflada blogerów opatrzona jest etykietką „niezbyt inteligentni, zadufani w sobie, aspirujący na celebrytów” i niestety często trudno się z tym nie zgodzić.
Skąd się wzięło u Ciebie zamiłowanie do mody?
Pamiętam, że już w przedszkolu nie chciałam ubierać się jak inne dzieciaki. Rodzice czasem śmieją się, że już wtedy miałam charakterek i potrafiłam powiedzieć, że czegoś nie założę, bo po prostu mi się nie podoba. W efekcie na wszystkich zdjęciach z dzieciństwa, na których byłam ubrana w rzeczy, których nie lubiłam mam skwaszoną i obrażoną minę. W tamtych czasach (lata 90.) wielkim wzorem był dla mnie tata, który jako muzyk mógł pozwolić sobie na odrobinę ekstrawagancji. Podobało mi się to, że bez wielkiego wysiłku zawsze odróżniał się od ojców moich koleżanek i kolegów.
Później przechodziłam przez wiele modowych etapów i bardzo rzadko słuchałam rad innych.
Jednak prawdziwe zainteresowanie modą pojawiło się wówczas gdy pokochałam fotografię (początek gimnazjum). Powoli uczyłam się tego czym tak właściwie jest moda i w jaki sposób można się nią posługiwać. Od początku nie traktowałam tego zbyt serio. Nie chciałam robić wielkich rzeczy na pokaz, lecz mniejsze tylko dla siebie. Tych zasad trzymam się do dzisiaj.
Obserwując ludzi, którzy za wszelką cenę chcą wyglądać jak z żurnala dochodzę do wniosku, że styl to nie tylko ładne ubrania, świetnie dobrane dodatki, ale mnóstwo innych rzeczy, które pozornie nie mają z tym wszystkim nic wspólnego. Według mnie styl oznacza przede wszystkim pokorę i luz. Jest także synonimem niepowtarzalności (takiej z którą ktoś rodzi się lub nie) i bycia wiernym sobie.
To, co przykuwa moją uwagę w Twoich zdjęciach, to myślenie kompleksowe, zarówno o stylizacji jak i umiejscowieniu jej w odpowiedniej scenerii, chyba lubisz też filmowe kadry…
Tak, to jeden z głównych zamysłów, którymi kieruję się tworząc The Biscuit Factory. Każda seria zdjęć z założenia jest jakąś historią. Do ubrań dobieram miejsce, a w głowie mam dokładny plan na to jak później będzie wyglądała całość. Lubię takie kompleksowe myślenie, choć już nie raz przysporzyło mi wiele kłopotów. Zdjęcia często trafiają do kosza, bo coś mi w nich nie pasuje.
Myślę, że taka koncepcja wynika też z mojego zamiłowania do porządku i wspomnianego wcześniej działania według własnych zasad. Cały blog ma być odzwierciedleniem tego jaka jestem i brzmi to nad wyraz utopijnie, ale zdjęciami przypominającymi filmowe kadry chciałabym przekazać krótkie epizody z mojego życia.
Jest taka stylizacja, którą chciałabyś wykonać, ale nigdy się na nią nie odważysz?
Tutaj mogę przyznać się do małego kłamstwa z poprzedniego pytania – oprócz wielu niemal przekalkowanych cech widocznych na blogu, niektóre mogę trochę wzmocnić i jest to między innymi odwaga. Moje zdjęcia nie są oczywiście w żaden sposób kontrowersyjne, ale czasami wymagają śmiałości, której często brakuje mi w realnym życiu. Chyba nie mam wymarzonej stylizacji, której nie pokazałabym na blogu przez brak odwagi. Mierzę siły na zamiary i nigdy nie mówię nigdy : )
Gdybyś mogła wybrać swoją najlepszą, bądź ulubioną stylizację i uzasadnić swój wybór…
Jedną z moich ulubionych serii zdjęć jest ta, w której pokazałam sukienkę Elizy Borkowskiej (Boska). Długo szukałam miejsca, które pomogłoby mi oddać niezwykły charakter tego projektu, aż w końcu trafiłam do uroczego parku na warszawskim Powiślu.
Czym się zajmujesz poza blogowaniem?
Studiuję dziennikarstwo na specjalności Public Relations i marketing medialny na Uniwersytecie Warszawskim. Mimo, że studia i blog zapełniają dużą część mojego życia każdą wolną chwilę staram się spędzać produktywnie – uwielbiam gotować, piec, gram na ukulele, uczę się francuskiego i rosyjskiego, dużo czytam i nałogowo oglądam seriale! : )
Jakie masz plany dotyczące bloga i mody?
Czas pokaże. Nie chcę snuć planów dotyczących bloga, ponieważ z doświadczenia wiem, że czasem jeden telefon lub mail może przewrócić wszystko do góry nogami.
Co polecasz czytelniczkom na tegoroczną jesień?
Jesień kojarzy mi się przede wszystkim z małym rozleniwieniem, wieczorami wypełnionymi po brzegi gorącą herbatą z sokiem malinowym, za dużymi swetrami i długimi wełnianymi szalikami.
Na tegoroczną jesień mogę polecić nieśmiertelne Martensy, futrzane kamizelki, proste kroje i stonowane kolory.
Świetny ma styl 🙂
Ta spódnica w słodycze mi się podoba, taka dziewczęca 🙂