Na imię jej Marla, uosobienie modowego anarchizmu, dziecko postindustrialnych przestrzeni, gdzie stara się wytoczyć swój rewir wolności, niepokorna, odważna, poszukująca, to właśnie jej droga, bo powiedzieć styl to za mało. Ona chce czegoś więcej.
Marla: Moda to dla mnie cztery litery.
Lubię ubrania, ale lubię budować z nich własna historię. Moda to na pewno nie wszystko.
Zakaz, nakaz, jest nas tyle, ile mamy intymnej przestrzeni, musimy ją dobrze zagospodarować. Wyrwać się z chaosu otaczającego świata, przebić gdzieś dalej, gdzie będziemy sobą, a nie szarą, bezładną, zunifikowaną masą, cel i środek do celu: ubranie, nasza zewnętrzna bariera, czasem ochronny płaszcz, kamuflaż, który przywdziewamy dla spokoju, aby przemknąć się niepostrzeżenie, a czasem prowokująca manifestacja naszego wewnętrznego świata, by każdy go zauważył, podziwiał, a może się lękał, czuł niepokój.
Marla: Chciałabym się wyróżnić, ale bywa, że zakładam szare stroje, by nikt na mnie nie patrzył.
Miejsca opuszczone, wyklęte, sponiewierane, miejskie strefy zapomnienia, to tam wtapia się w krajobraz, tam wyznacza dla siebie przestrzeń. Anarchia to jej drugie imię, jest matką, ale i dzieckiem, jest dzieckiem naszych czasów, wyrosła w nurcie pozornego porządku i iluzorycznej wolności, z których zrodził się jej bunt.
Marla: Granica buntu zaczyna się tam, gdzie czeka na nas naturalny koniec.
Warto iść pod prąd, jeśli wie się dokąd i po co.
Popatrzcie na nią, wiecznego wygnańca, spójrzcie w jej pełne cierpienia oczy, a znajdziecie odpowiedź na to, co was gnębi od dawna, na pytanie o sens i cel. Popatrzcie na Marlę, dumną i wyzwoloną, popatrzcie na to, jakimi same chciałybyście być.
Blog Marli: rebellook.blogspot.com
Facebook: facebook.com/REBELLOOKBLOG
Google+: plus.google.com/114962639468153368248
Lookbook: lookbook.nu/rebellook
Świetny blog, bardzo inspirujący.